Krótki reportaż z piątkowego wykładu inauguracyjnego w Szczecińskiej Szkole Wyższej Collegium Balticum pt. „Poza obrazem – spojrzenie na edukację w ujęciu psychologii pozytywnej i analizy egzystencjalnej”, który miałam ogromny zaszczyt poprowadzić.
Jako, że chciałam pokazać, że wychodzenie „poza obraz” czyli poza schemat, nie zawsze jest komfortowe a często nawet trudne – sama z niego na chwilę wyszłam, przerywając wykład i śpiewając piękną piosenkę „Dzieci malarzy” z repertuaru Natalii Przybysz.
Nie obyło się bez stresu ale było warto!
Tak, jak przewidywałam, lody puściły i energia na sali, po tej kilkuminutowej chwili wspólnie przeżywanych emocji, zmieniła się nie do poznania.
Przed muzyczną niespodzianką, sparafrazowałam Victora Frankla (twórcę analizy egzystencjalnej) – w edukacji powinniśmy być bardziej jak okuliści, nie jak malarze. Ponieważ malarz przedstawia swoją wizję świata, swoje barwy i kolory, okulista zaś naprawia wzrok i pozwala ściągnąć okulary – dzięki czemu poszerza się nam pole percepcji i możemy sami zobaczyć wszystkie barwy i odcienie rzeczywistości.
„Jesteśmy dziećmi, dziećmi co chcą na ręce… Dzieci malarzy, są poza obrazem” – śpiewałam do serca słuchaczy, nie do umysłu…
Potrzebujemy nie rewolucji w edukacji, a ewolucji. Potrzebujemy ciepła i miłości i musimy w końcu być uwzględnieni w całym obrazie życia – a nie tylko programowani według pruskiej idei tego, jak powinno się „wychować” człowieka, porównującej nas do trybiku w maszynie.
Nie jesteśmy maszyną, nie byliśmy, i nie będziemy.
Jesteśmy człowiekiem.
Jesteśmy podmiotem, nie przedmiotem. Musimy tylko zrobić wszystko, żeby tego nie zniszczyć. Od najmłodszych lat, nasze dzieci powinny być uczone nie tylko „programu” ale i humanizmu, empatii, mądrości, fukcjonowania emocji oraz tego, czym naprawdę jest szczęście i od czego ono zależy – bo nowoczesna nauka (m. inn. psychologia, neurobiologia, psychokardiologia, psychosomatyka, epigenetyka), ma już na te tematy odpowiedzi, nie musimy wchodzić w żadne „widzimisię”, spekulacje i idee new age.
Trzeba coś w końcu zrobić z edukacją, by nasze dzieci nie musiały się terapeutyzować w nieskończoność jak my sami.
Bo jak powiedział Robert Assogiolo – włoski psychiatra i psychoterapeuta „Gdy coś przychodzi na czas – jest to edukacja, gdy za późno – to terapia”
Bardzo dziękuję za zaproszenie Agacie Baryle i Tatianie Staroń, bardzo dziękuję również – za pomoc w mojej niespodziance muzycznej – utalentowanym muzykom: mojej przyjaciółce Marii Radoszewskiej oraz cudownemu Ireneuszowi Leciejewskiemu – bez Was ten pomysł nie byłby możliwy.
Dziękuję również wszystkim słuchaczom za wysłuchanie mnie do końca oraz za zaangażowanie w „zabawy poznawcze”, dziękuję także Kasi Baczulis za piękne zdjęcia.