Nowy tomik poezji mojego autorstwa

by Dorota

Jestem dziś ogromnie szczęśliwa, niebawem odbieram z drukarni mój drugi tomik z poezją, przygotowania do premiery prawie zapięte na ostatni guzik – mogę więc w końcu zrelaksować się.

W sumie to mogę powiedzieć, że jestem kobietą spełnioną, nie tylko z powodu nowej książki.

Mam cudownego męża, z którym dzisiaj obchodzimy 16 rocznicę ślubu ❤️, wspaniały owoc naszej miłości – piękną i mądrą córkę ❤️.
Mam rodziców, o których mogę się jeszcze troszczyć, siostrę i kilku bliskich przyjaciół, psa, kota, piękny widok na drzewa za oknem i uważam, że całkiem dobre spojrzenie na świat.

To moje spojrzenie – wykształcane latami, poprzez studiowanie natury umysłu, filozofii, psychologi i neuronauk oraz będące efektem siedmioletniego pobytu w Meksyku – chcę teraz przekazać w moich wierszach.

Coś się ewidentnie tli pod spodem niby „małej Istoty Ludzkiej”, to COŚ jest dobre, pomimo powierzchownego „cienia”, to COŚ jest mądre, pomimo powierzchownej głupoty, to COŚ jest świadome, pomimo powierzchownej nieświadomości.

To coś jest świadomością samą w sobie. Jest ponad myślami, ponad emocjami i ponad materią – nie da się więc tego zabić, zgładzić, zranić…

To nasza najintymniejsza część nas samych, z której większość nie zdaje sobie niestety sprawy. Ukryta jest tak blisko, że ciężko ją zauważyć.
Wyłania się czasem w chwili ciszy, gdy konceptualny umysł zamiera.

Dlatego piszę wierszem, bo aby zrozumieć metaforę – trzeba się zatrzymać i wyciszyć umysł. Dzięki temu, czytelnik ma szansę dotknąć własnej głębi, mocy własnego człowieczeństwa, własnej świadomości.

Dlatego w ogóle piszę. Samo pisanie daje mi niezwykłą radość i napełnia sensem. Tak, jak w moim gabinecie (bo na co dzień jestem terapeutą), tak i w kontekście mojej twórczości – sukcesem jest dla mnie sukces drugiego człowieka. Cieszę się często jak „głupia” i wzruszam się niezwykle małymi „drobnymi” rzeczami – że ktoś w końcu zaprosił siostrę na lody (z którą nie miał kontaktu dekady), albo popatrzył inaczej, empatycznie i z miłością na własne dziecko, rodzica czy małżonka.

Wzruszam się, bo to nasze wspólne sukcesy. Nie jesteśmy od siebie oddzieleni… Chociażby odgórnie, symulowano by nam mury po same chmury – wewnątrz, nasza egzystencja jest tym, co jest pozbawione granic, jest przestrzenią łączącą nas na fundamentalnym poziomie.

Na koniec ogromnie Wam wszystkim dziękuję ❤❤❤. Za wsparcie, za to, że jesteście, za to, że zmieniacie się na lepsze, chociaż świat wokół wariuje i pokazuje nam najgorszą ze swych twarzy – wszechobecną wojnę. Pamiętajcie, że to tylko powierzchowne „turbulencje”, pod spodem tego wszystkiego ukryta jest ludzka dusza, która powoli się budzi. A jak się obudzi na dobre, to nic już jej nie powstrzyma.

Dobrego dnia dla Was .
Dorota

P.S.> Za zdjęcie ogromnie dziękuję wspaniałej Marysi Radoszewskiej, a ta cudna sukienka jest projektu fantastycznej Sylwii Majdan.

POSTY Z TEJ SAMEJ KATEGORII: