Bo czyż ma sens pytanie drzewa o to, że jest drzewem?…

by Dorota

Bo czyż ma sens pytanie drzewa o to, że jest drzewem?… – czyli krótki wgląd w edukację.

Przy okazji moich przygotowań do końcowego egzaminu z pedagogiki, który już za tydzień, zatrzymałam się na chwilę, by zastanowić się nad pewnym zagadnieniem. 
Rozważania te doprowadziły mnie do ciekawych wniosków, z którymi się z Wami podzielę. Dlaczego? Bo uważam, że konkluzje w nich zawarte są uniwersalne.

Zagadnienie: Uczeń jako podmiot relacji interpersonalnej.

Po pierwsze trzeba byłoby się zastanowić czym jest pojęcie relacji.
Jest to pewne oddziaływanie pomiędzy podmiotem, czyli „ja” w stosunku do „nie ja”. Tym „nie ja” jest cała otaczająca podmiot, czyli człowieka – rzeczywistość. Mogą być nią zarówno przedmioty, czy przyroda – rośliny i zwierzęta, jak i drugi człowiek.
Jeśli zakładam swoją własną podmiotowość, czyli moje człowieczeństwo, wyrażone poprzez zdolność do własnego rozumowania, odczuwania i świadomości, to w relacji interpersonalnej z drugim człowiekiem będę również potrafiła zauważyć te same cechy.
Każda relacja interpersonalna, jeśli widzę ją z punktu widzenia własnego człowieczeństwa, o którym wspominał np. Viktor Frankl będzie relacją podmiot – podmiot. Jeśli natomiast niejasno rozumiem własne człowieczeństwo, stawiając siebie samego na piedestale, moja relacja z drugim człowiekiem może przyjąć formę podmiot – przedmiot.
Czyli „ja” traktuję wyżej w stosunku do „nie ja”.

Idąc do sedna pytania, każda relacja interpersonalna, czy „ja” ma zachwiane wyobrażenie o sobie samym czy nie, jest relacją typu „podmiot” – „podmiot”.
Łatwo popaść niestety w wychowaniu i edukacji w stary model, że „ja -dorosły” jestem wyżej na drabinie np. wiedzy niż „ty – dziecko”, wtedy nauczyciel może przyjąć postawę przedmiotowego traktowania ucznia.
Jeśli natomiast wyjdziemy z perspektywy, że sama wiedza nie stanowi o człowieku, a czasami wręcz nawet przyćmiewa naturalną mądrość i wyrażanie jednostki – nauczyciel w ten sposób rozumiejący świat, nie tylko uznawałby istnienie relacji podmiot – podmiot, ale i inna nie wydawałaby mu się możliwa.
Rozpatrując nie tylko edukację, ale i całe nasze społeczeństwo, w którym rodzice i środowisko są naturalnymi „edukatorami” dla dzieci, może powinniśmy wszyscy i w każdej sytuacji zacząć świadomie przyjmować postawę typu „podmiot – podmiot”, nie tylko w relacji z dzieckiem/uczniem, ale i z każdym innym człowiekiem?

Idąc dalej za tym tropem i wnikając jeszcze głębiej – możemy przyjąć nową koncepcję myślową, że uwzględniając podmiot zarówno w sobie jak i w Tobie – jesteśmy na tyle równi, że Ty możesz uczyć się ode mnie, tak samo dobrze jak ja od Ciebie.

Odwracając więc proces nauki, uważam, że w prawdziwym podejściu podmiotowym ucznia przez nauczyciela, sama ta nowa relacja zaczęłaby zmieniać oddolnie skostniałe struktury edukacji. Jak? Stawiając nowe pytania. Czy nauczyciel może się czegoś od ucznia nauczyć? 
Może. Ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy sam siebie strąci z piedestału, na którym wydaje mu się, że stoi. Paradoks polega na tym, że piedestału nie ma. Jest to tylko iluzja, na tyle wtłaczana przez zachowania i postawy kolejnych nauczycieli i powtarzana latami przez zbiorową świadomość, że uznana została jako FAKT. 
Z czego wynika ten cały „piedestał”? Z ogromnego lęku przed przyznaniem się do własnej, drzemiącej gdzieś w środku przedmiotowości, bo TYLKO jeśli sam siebie traktuję jako „przedmiot”, innych również traktuję jako „przedmiot”. Stoję więc jako nauczyciel, i cała ta instytucjonalna edukacja na piedestale stworzonym z własnych lęków i boję się, że ktoś odkryje moją „prawdziwą twarz”. Aby ukryć to przed „tobą/uczniem”, wznoszę więc kolejne szczeble drabiny. Znajduję nawet dla nich nazwę – nauczyciel mianowany, doktor, profesor itd. – mój piedestał rośnie… Dlaczego? Bo mam wewnątrz ogromną iluzję/przekonanie, że czym wyżej będę „ja” – tym bardziej „ty” – coraz bardziej oddalony ode mnie, nie odkryjesz mojej najskrytszej prawdy – „traktuję sam siebie jak przedmiot”. Niestety prawda jest taka, że ten cały piedestał uformowany jest z puchu, nie ma podstaw, nie ma w nim żadnych fundamentów.
Musisz zmierzyć się jako nauczyciel i jako człowiek, ze swoimi największymi lękami, by stanąć przed najbardziej odpowiedzialnym i wymagającym zawodem – byciem kimś, kto uczy, a przede wszystkim często nieświadomie wychowuje drugiego człowieka.
Jeśli Ty – jako nauczyciel dotrzesz naprawdę i dogłębnie do sedna swojego własnego człowieczeństwa, takie zagadnienie, które właśnie rozważamy, przestanie mieć sens.
Bo czyż ma sens pytanie drzewa o to, że jest drzewem?…
Nie potrzeba nam reform, potrzeba nam zauważenia człowieka w drugim człowieku, na każdej płaszczyźnie funkcjonowania.
Potrzeba tego tym bardziej w edukacji, po to, by w najbliższej przyszłości człowiek mógł jak najlepiej wyrażać swoją wartość i swoje własne człowieczeństwo – godnie i z poczuciem sensu życia. Dla dobra siebie i całego swojego otoczenia, włączając w to przyrodę. Ucząc przy okazji patrzenia długofalowego na efekty własnych działań i odkrywając na nowo piękno życia.

Educational Challenge – na konferencji w Gdańsku (https://www.facebook.com/events/2317677198265743/) poruszymy przy naszym stole nie tylko tematy szczęścia, ale mam nadzieję, że i dotkniemy głębi naszej egzystencji, czyli odwiecznego pytania o sens życia.
Pójdziemy nawet jeszcze głębiej – czy możemy tego nauczyć? I jeśli tak, to jak się do tego zabrać? Mam ogromną ekscytację na zbliżającą się burzę mózgów 🙂

POSTY Z TEJ SAMEJ KATEGORII: