- Maja Ciupińska – #fifthcarrie
Ironia i groteska odeszły wraz z zamknięciem „Tomiku wariata”. Nastał czas turbulencji tak potężnych, że żaden samolot nie uniknąłby katastrofy lotniczej, a przez którą przejść musi nasz umysł w drodze ku odrodzeniu. W tym celu poetka wytyczyła wielotorową, najtrudniejszą z możliwych ścieżek, składającą się z pięciu etapów – od bolesnej prawdy istnienia do wszechogarniającego katharsis, zwiastującego lepsze jutro.
Stwierdzenie, iż ten zbiór wierszy wręcz krzyczy, w żadnym stopniu nie byłoby przesadą. To przeszywający wrzask obserwatora, który już nie może biernie przyglądać się nieudolnej ludzkiej tułaczce po tym świecie. Poprzez teksty nakazuje spojrzeć na marność, błędnie nazywaną egzystencją, podczas której naćpani zawiścią i przygnębieniem, nie potrafimy dostrzec nic więcej. Poetka niczym najlepsza nauczycielka, zderza czytelnika z jego własną ślepotą, żeby w końcu otulony ciszą, mógł ujrzeć niewidoczną wcześniej siłę i demony umysłu wokół. Dopiero wtedy zabiera się za naukę „walki z cieniem”, jak brzmi jeden z rozdziałów. Niemal wcielając się w Junga w wersji lirycznej, udowadnia, że będąc świadomym swych atutów i słabości, jesteśmy w stanie przejść przez życie we względnym szczęściu oraz z pogodą ducha. A kiedy słowa z mocą trafią do naszych serc, ich rola nieco się zmieni. Przestaną być jedynie bezdenną czarną dziurą, z mnóstwem gorzkiej prawdy. Staną się drogowskazem, światłem w tunelu.
Jedną z wielu fascynujących elementów, składających się na „Tomik Turbulencje” jest jego uniwersalność. Praktycznie w każdym aspekcie życia możemy znaleźć odniesienia do wierszy poetki, co czyni owy zbiór niezwykle prywatnym rachunkiem sumienia oraz literacką układanką każdego z nas.
Nawet najmniej znacząca sytuacja przypomina o tych nad wyraz ważnych tekstach, nasuwając czytelnikowi pytania, dylematy i wnioski, których ilość znacząco wykracza poza nasze najśmielsze wyobrażenia. Łącząc tę kwestię z naładowanym emocjami piórem poetki, całość wstrząsnęła mną z niebotyczną siłą. Do tego stopnia, że nawet nie mając dzieła przed oczami, nieustannie zalewał moje myśli ogromem refleksji.
Twórczość Doroty Kościukiewicz-Markowskiej uważam za swoisty przełom zarówno w poezji, jak i w literaturze samorozwojowej. Jak pisała w „Turbulencjach”, słowa potrafią zranić znacznie dotkliwiej niż najostrzejszy nóż, tymczasem autorka w tym autodestrukcyjnym świecie postawiła na nadzieję, katharsis oraz odrodzenie pożeranych przez cienie dusz. I z ręką na sercu oświadczam, że dokonuje tego w sposób fenomenalny – dobitny, życiowy, przystępny i okraszony perfekcyjnie pasującymi grafikami, przeszywającymi na wylot umysł i oczy.
______________________________________________________
- Angelika Romer – #anhelyka_
Dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkową recenzją, bo to mój patronat. Dziękuję @niby_tylko_wiersz za to, że oddałaś swoje książkowe dziecko pod moją opiekę. To czysta przyjemność i ogromne wyróżnienie patrolować tak wyjątkową pozycję.
Jeśli poznaliście już pierwszy tom wierszy Doroty to wiecie, że nie jest to książka do szybkiego przeczytania i odstawienia na półkę. Każdy z wierszy wchodzi w głąb naszego ciała i duszy, by rozgościć się tam na dłużej i pozostawić po sobie ślad. Ale tylko od Ciebie zależy, jak wiele będziesz mógł wyciągnąć dla siebie.
Ja czytam wiersze na głos, by móc się usłyszeć i dzięki temu poczuć, jakbym sama sobie tłumaczyła co autorka chciała mi dać wraz z wierszem. A dała, jak zawsze wiele. Złapała za nogi, sprowadziła na ziemię, otrzepała ze zbędnych zdobień i powiedziała teraz leć, ale już tak naprawdę. Wzbij się w powietrze na swoich skrzydłach bez baloników przyczepionych do ciała. Poczuj wiatr we włosach, bo jesteś już bez tych zbędnych gumeczek i spineczek. Podziwiaj widoki, ale już bez różowych okularów na nosie. Poczuj, jak pachnie świat, ale już bez olejków eterycznych. Poznaj prawdę o sobie mimo, iż nie będzie to łatwe.
Za to właśnie pokochałam twórczość autorki. Tworzy ona bowiem, by zmusić nas do myślenia. Swoim piórem wymaga od czytelnika, by skupił się na tekście i używał mózgu. Tu nie odcinamy się na chwilę od świata zewnętrznego, by przenieść się w zupełnie inne fikcyjne miejsce. Wręcz przeciwnie to, o czym pisze autorka dotyczy naszej codzienności. Pewnie niejednego czytelnika obudzi, a może pomoże wyrwać się z ułudy i spojrzeć na siebie i swoje życie w zupełnie innym świetle.
Tomik turbulencje jest trochę inny od „Wariata”. Tam dodatkowo zachwycaliśmy się wspaniałymi ilustracjami, tutaj autorka postawiła na naturalność i prostotę. Ale wszystko jest dokładnie przemyślane. Zresztą na początku tomiku możecie poszukać wyjaśnienia. Dlaczego tym razem jest bez obrazów stworzonych z pomocą AI.
Ten tomik to podróż w głąb siebie. Ja czytając jeden utwór po drugim miałam wrażenie, że zatapiam się i czekałam, kiedy sięgnę dna. Gdy już tam dotarłam, dzięki Dorocie odbiłam się od niego i wreszcie zaczerpnęłam powietrza pełna piersią. Już nie mogę doczekać się kolejnego tomiku i wiem, że i on dostarczy mi ogromu emocji i zapewne znów mną potrząśnie. Moim osobistym zdaniem, te książki powinny trafić do kanonu lektur obowiązkowych. Może dzięki temu wielu młodych ludzi wyciągnęłoby dobre wnioski i chciało zmienić swoje życie zanim doszczętnie się w nim zagubią. Ja sama na pewno w odpowiednim momencie życia podsunę jeden i drugi swoim dzieciakom. To będzie dużo lepsze niż niejedna rozmowa wychowawcza. Dorotko Ty wiesz, że ja kocham twoją twórczość i mogłabym pisać o niej w nieskończoność. Jednak myślę, że tym co napisałam wystarczająco zachęciłam do sięgnięcia po książkę, a Tobie jeszcze raz dziękuję za kolejna wspaniała życiową lekcje.
______________________________________________________
- Edyta Stachelek #_mama_wojtka
Terapia w formie książki? To jest możliwe, ten tomik wierszy leczy poszarpaną duszę.
Człowiek jest istotą, która coraz bardziej zapomina o tym, że w tym świecie chaosu, przepychu, gubi swoje wartości, podporządkowując się automatycznie schematom XXI wieku. Dlatego większość społeczeństwa choruje. Ich umysł i dusza są tak nabodźcowane, tak obciążone tym, co muszą, tym co powinni, tym co trzeba, że w pewnym momencie mówią stop, a nasze ciało manifestuje to w dość pokaźny i nieprzyjemny sposób.
Autorka książki Dorota Kościukiewicz-Markowska w swojej twórczości doskonale przedstawia aktualny obraz świata i człowieka, który zatracił swoje człowieczeństwo, oczami osoby stojącej po drugiej stronie barykady, nawołującej do zmiany.
Zarówno Tomik Wariata, jak i też Tomik Turbulencje, dosadnie informuje nas i wręcz krzyczy Człowieku! Zatrzymaj się, zastanów się, co jest największą wartością, zajrzyj w głąb siebie, odczytaj to, co przekazuje ci Twoje serce, dusza, ciało i zrozum.
Autorka w sposób przenikliwy dotyka najczulszych aspektów naszego bytowania na tym świecie, naszych lęków, naszych wewnętrznych demonów, po to, aby każdy mógł doznać w pewien sposób odrodzenia i oczyszczenia. Aby mógł poczuć się wolny i odetchnąć pełną piersią.
,,Tomik Turbulencje” zawiera mnóstwo przepięknych wierszy. Chciałam wybrać jeden, który jest mi bliski, jednak nie potrafię. Każdy zawiera dla mnie wskazówkę, każdy porusza najczulsze struny mojego serca, każdy wywołuje ogromne emocje. Czytając jeden, płaczę, aby potem czytając drugi uśmiechać się szeroko. Wydawałoby się, że ten płacz, jest smutkiem, który mnie ogarnia, bo coś zrozumiałam, lecz wręcz przeciwnie – jest moim oczyszczeniem. Uśmiech przez łzy, łzy, które jak deszcz spływają na ziemię i oczyszczają ją z tego brudu, tak samo mnie oczyszczają z wewnętrznego brudu, który latami zbierał się we mnie. Czas było odkurzyć i posprzątać. I wiecie, jakie to jest potrzebne? Jaki człowiek czuje się lekki? Nie jednego zdziwi to, że słowo pisane ma taką moc. Nie jeden zwątpi, dopóki sam nie przeżyje tego.
Dorotka, Twoje Tomiki ujarzmiają moje lęki, a wiesz, że mam ich sporo. Dzięki tomikom wierszy mogę je przepracować w ciszy, zrozumieć i pokonać, bo o to w tym całym życiu chodzi, aby zrozumieć siebie i docenić, aby porzucić, posprzątać jak to wcześniej napisałam i zacząć żyć to i teraz. Mimo iż czasami jest pod górkę i widzimy tylko czarną dziurę, to Ty ze swoimi wierszami jesteś takim promykiem na końcu, który czasami lekko, a czasami dosadnie mówi, wstawaj, życie jest piękne! Nie ważne kto, z czym się zmaga, dla każdego będzie on wytchnieniem i kierunkowskazem.
Więcej nie napiszę, bo żadne słowa nie odzwierciedlą tego, co czuje się przy czytaniu Tomiku Turbulencje. Żadne słowa go nie określą dostatecznie.
Na końcu mogę napisać wyłącznie… Dziękuję, za to, że jesteś.
______________________________________________________
- Luiza Pańczyk – #Vaconafa
Sięgając po poezję liczę, że wyniknie w moją duszę i pozostawi po sobie trwały ślad. Uwielbiam siadać wieczorami i zatopić się w słowach poetów i przesłaniu jakie niosą.
Właśnie taką poezję dostajemy w „Tomiku Turbulencje” autorstwa Doroty Kościukiewicz-Markowskiej. Jest to niezwykła część tryptyku literackiego, na którego kolejną część będę czekać z niecierpliwością.
Ogromnie dziękuję autorce za zaufanie i możliwość objęcia tego tomiku patronatem medialnym.
Wydanie tego tomiku jest w moim odczuciu niezwykłe i piękne. To w prostocie tkwi piękno i pozostawia nam możliwość zatopienia się w słowach i ich przekazie bez rozpraszania nas ilustracjami.
Ogromnie podoba mi się przesłanie i intencja jaką autorka przedstawia w swojej poezji. Wiersze przeplatają się między naszymi myślami tworząc obraz, który pozwala nam lepiej poznać siebie i spojrzeć w głąb naszej duszy.
Strasznie spodobał mi się sposób podziału wierszy na 5 spójnych rozdziałów, odmiennych od siebie, ale tworzących zwartą przestrzeń do rozważań.
Momentami wręcz musiałam zrobić sobie przerwę by głębiej przemyśleć treść. Kiedy indziej czytałam jeden wiersz kilka razy (oczywiście na głos) by lepiej się wczuć i zsynchronizować z treścią.
Czytanie poezji to uczta dla duszy, zawsze powinno być ucztą, która nas nie zaspokoi, lecz sprawi, że chcemy więcej! Tak właśnie jest w przypadku poezji Doroty, czy z Tomikiem Wariata czy Tomikiem Turbulencje – chce się więcej i więcej!
Zazdroszczę Wam, że ten tomik jeszcze przed Wami, lecz ja wiem, że osobiście będę do niego ciągle wracać by odkrywać coraz to więcej i więcej pomiędzy wierszami.
Ogromnie Wam polecam poezję Doroty, a sama czekam na więcej!
______________________________________________________
- Krzysztof Kramer – #instaxprojekty
Dorotka jest z tego samego miasta, co mnie bardzo motywuje do zabawy z jej najnowszym ,,Tomikiem Turbulencje”
Jeśli uważacie, że wiersze to nie wasza broszka to… po prostu jeszcze do tego momentu nie dorośliście. Serio.
Rok temu… popukałbym ludzi, jak by mi powiedzieli, że będę recenzować, ba! Patronować wierszom
Przy każdym wierszu ciary mnie przechodziły. Z zachwytu. Z emocji. Wiersze podchodziły pod duszę, rozmawiały z moimi cieniami.
Tego czynu nie podołała żadna książka Kinga 👀.
Z pozoru w małych wersetach tkwi moc poruszająca głębię.
Dziękuję Dorotko, że mnie poprosiłaś.
Ja to mam szczęście.
Wiersze są podzielone na Rozdziały.
W ,,Pomieszanie” pomiesza nam się zupełnie, zaczniemy walczyć, wątpliwości zaczną stukać do drzwi.
W ,,Pogrążanie” stoczymy się na samo dno. Tutaj miałem dużo przemyśleń.
Każdy ma jakieś uzależnienie. I tutaj wychodzi na światło dzienne. Ono kąsa, tłamsi, wyciąga i na powrót męczy. Sumienie w świecie internetu, lajki, hejt, sztuczna inteligencja. To wszystko mamy na talerzu. Trzeba było się po prostu otworzyć a te wiersze to czynią.
Trzeci rozdział ,,Walka z cieniem” będzie trwać do końca życia. Warto się ze swymi cieniami dogadywać.
W końcu to nasze wewnętrzne Ja .
Zrozumieć, pójść na kompromis, okiełznać nasze słabości.
Kolejny rozdział ,,Wynurzanie”. Tu łapiemy na tym dłuższym bezdechu upragniony haust powietrza. Rozkoszujemy się nim. Wewnętrznie. Nadal szukając pytań i odpowiedzi.
Ostatni rozdział ,,Wstawanie” jest wstępem do kolejnego tomika. Ale czad!
Pierwszy Tomik Wariata to takie moje alter ego, pobudzanie zmysłów, tysiące połączeń do kreatywnych zastosowań Tomiku.
W Turbulencji cofamy się do lat 90tych. Obrazków tu nie doświadczymy, one jednak są, tylko że między wierszami- stworzone klawiaturą
I one działają, te symbole, cyferki latają. Wystarczy pobudzić wyobraźnię.
Wiersze to taka strefa w świecie czytelniczym, która zawsze jest nas blisko.
A teraz wyobraźcie sobie Waszego ulubionego bohatera, który bierze do ręki
,,Tomik Turbulencje”
Wyjdzie z tego ciekawa historia i ja to już tak widzę.
Serdecznie polecam to artystyczne cudo, już mamy dwa tomiki- bez zawodu polecam osobom lubiącym się w horrorach, fantastyce czy romansach 👀 Tomik zmieni Wasze postrzeganie na same wiersze. Mnie nadal zmienia i na pewno stworzę niejedną rolkę, by samemu się zachwycać wierszem pisanym, który żyje.
Dziękuję
______________________________________________________
- Ewa Kaziród – #zycie_ksiazka_pisane
„Tomik Turbulencje” autorstwa Doroty Kościukiewicz-Markowskiej, który swoją premierę będzie miał już w ten czwartek, jest drugą książką z cyklu „Tryptyk poetycki”.
To zbiór poruszających wierszy, które w cichy wieczór zabiorą Was w niesamowitą podróż w głąb swojej duszy, aby odnaleźć siebie.
Autorka przez pięć kolejnych rozdziałów poprowadzi czytelnika od poczucia egzystencjalnej pustki, poprzez walkę z cieniem, aż po odrodzenie się na nowo.
Tomik otwiera się nieprzypadkowo wierszem pod tytułem „Opróżnij umysł”. Tylko z czystym i jasnym umysłem bowiem, można dokładnie wsłuchać się w słowa poetki i zrozumieć przesłanie.
Pierwsze dwa rozdziały to przeprawa w poszukiwaniu sensu życia w zgniliźnie świata (także tego wirtualnego), w którym zniewolony w bylejakości i zamknięty w pułapce fałszywych schematów czlowiek wije się i żebra o atencję, tracąc często siebie i raniąc innych.
Autorka mocno podkreśla znaczenie słów, które z jednej strony potrafią człowieka uskrzydlić, a z drugiej…zniszczyć:…”rany od słów nie są tak widoczne, jak te od sztyletów, dotykają za to głebiej- poza białe kości nagich szkieletów”…Mocne prawda?
Trzeci rozdział, w którym zdecydowanie dominują czernie, zdaje się pogrążać czytelnika w mroku, beznadziei, smutku i bólu, a jednak gdzieś przebija się iskra przebudzenia i następuje ta wyczekiwana refleksja nad sobą i sensem życia.
Kolejny rozdział przynosi chęć zmiany i naprawy całego zła oraz następuje całkowite oczyszczenie, w którym, ogromną rolę odgrywa cisza, mająca moc zbawienia.
Ostatni rozdział to proces wstawania z kolan i odrodzenia się niczym Fenix, do czego nawiązuje okładka książki. Wreszcie możemy zrozumieć czym są szczęście, radość, miłość i nadzieja.
Piękna, minimalistyczna grafika, która składa się praktycznie tylko z różnych stylów czcionek oraz dosadnych wyróżnień słów – bądź zdań kluczy, sprawia, że wiersze są czytelne i zrozumiałe, a czytelnik czuje się delikatnie ukierunkowany na problem, który poetka chce najbardziej podkreślić.
Jeśli chcecie odnaleźć sens życia i przede wszystkim siebie, zanurzcie się w ciszę i „Turbulencje”
Ten tomik doskonale wzmocni Waszą samoświadomość.
______________________________________________________
- Krzysztof Chmielarski – #mynameischrisch
Ponownie zanurzyłem się w otchłań poezji. Pozwoliłem sobie dryfować, dać się ponieść na jej falach. Bywało również, że nurkowałem głębiej i głębiej, aż światło nie dochodziło i tylko napierała na mnie swoim ciśnieniem słonych słów prawdy. Innym razem pływałem wśród jej flory i fauny, niczym z ławicami kolorowych ryb między koralowcami, by za chwilę z rekinami atakować złudne piękno.
Tak mógłbym opisać moją przygodę z tym tomikiem. Dorota tym razem odchodzi od wesołych wierszy, które dominowały w „Tomiku Wariata” i tym razem rozważa nad sensem życia w bardziej poważnej formie. Są tu poruszone wszelakie tematy, m.in. miłości, przyjaźni, wewnętrznej walki, wiary, polityki czy dobra i zła. Poetka zadaje pytania i odpowiada sobie, lecz nie narzuca nikomu swoich racji. Pozwala czytelnikowi na samodzielną interpretację i przemyślenia. Sama zwraca uwagę na to, jak bardzo podajemy się czyimś myślą do tego stopnia, że zaczynamy uważać je za swoje i stajemy się ich niewolnikami.
Autorka nie pisze skomplikowanych form wiersza. Są to dość proste utwory, bez zbędnych słów, których wiele osób mogłoby nie znać. Praktycznie rymy też nie są skomplikowane. To wszystko tylko pomaga w odbiorze nawet opornym na poezję. Dorota swoim projektem pragnie, aby liczba miłośników wierszy wzrastała i bardzo dobrze jej w tym idzie. Jestem jej wdzięczny za to, że wybrała mnie na jednego z patronów i czekam na trzecią odsłonę.
Zachęcam do zapoznania się z jej twórczością, ponieważ warto. Daje do myślenia.
______________________________________________________
- Ewelina Waleczko – #ewelabook
„Bratnie dusze nie występują tak rzadko, jak przypuszczałam na początku. Cudownie jest się przekonać, że jest ich tak wiele na świecie.”
Ja właśnie znalazłam kolejną. Dorotko uwielbiam Twoją wrażliwość i to jak swoimi słowami trafiasz w najskrytsze zakamarki mojej duszy. Tym bardziej jestem dumna i zaszczycona, że mogłam wziąść pod swoje patronackie skrzydła „Tomik turbulencje”.
Kochani polecam Wam bardzo – wybierzcie się w tę jakże emocjonalną podróż w głąb duszy, w najskrytsze jej zakamarki. Niech niosą was słowa. Tomik otwiera się wierszem o bardzo znaczącym tytule „Opróżnij umysł”, bowiem podróż ta wymaga skupienia a przede wszystkim czystej głowy.
Nie znajdziecie tu kolorowych ilustracji jak W Tomiku Wariata. Tu rządzi czerń i biel, wszystko jest oszczędne to słowa mają moc. Uskrzydlają, dodają wiatru w żagle, ale i „rany od słów nie są tak widoczne, jak te od sztyletów, dotykają za to głębiej- poza białe kości nagich szkieletów”.
Tomik podzielony jest na pięć rozdziałów każdy z nich dotyka ważnych tematów.
Musimy przejść przez każdy, doznać wielu krzywd, błądzić w świecie zgubnych wartości, wielokrotnie zranić siebie i innych, zanurzyć się w mroku i bezsensowności. By na koniec doznać swego rodzaju oczyszczenie by otworzyć się na nowe, na miłość, na szczęście.
Ten tomik rozkocha Was w poezji. Są wiersze, które wwiercą się w Was już na zawsze, są słowa, które zranią do szpiku, ale i takie, które przyniosą ukojenie. Cały wachlarz emocji przy tak niewielu słowach.
Polecam całym sercem.