Wariactwo w czystej postaci w „Tomiku Wariata” autorstwa Doroty Kościukiewicz- Markowskiej
Autor: Wiktoria Abramczyk
Niedawno będąc przy okazji nagrywek zdjęciowych do pewnego programu polsatowskiego, miałam przyjemność poznać terapeutkę w zakresie psychologii pozytywnej, logoterapeutkę, neurokognitywistkę; w wolnej chwili poetkę. Mowa o Dorocie Kościukiewicz- Markowskiej, która jest między innymi założycielką „Pracowni Dobrostanu” oraz autorką dwóch powieści o sensie życia czy terapeutycznych bajek dziecięcych. Stworzyła również swój autorski przedmiot dla licealistów pod nazwą „Psychologika” oraz własny program „Zrozum swój rozum”. Z życiowego dorobku Doroty, możemy jeszcze się dowiedzieć, że jest zafascynowana neurobiologią, świadomością oraz umysłem. Umiejętności doszkalała między innymi u światowych specjalistów, takich jak: Alan Wallace czy Judson Brewer. Kiedy tylko zobaczyłam tą pełną miłości kobietę, poczułam, że muszę zagadać- tak też zrobiłam. Po dłuższej rozmowie jeszcze przed realizacją nagrań, podarowała mi jeden ze swoich tomików pt.: „Tomik wariata- rozważania egzystencjalne” . Byłam bardzo zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się żadnego podarunku. Jednak okazało się, że ten zbiór rozważań o życiu był mi niezwykle potrzebny do zrozumienia samej siebie. To był taki wstęp do ponownej rozmowy, tak zwanej intrapersonalnej, czyli po prostu rozmowy ze mną. Na tylnej okładce jest cytat, który niezwykle skradł moje serce i od razu się w nim zakochałam. Cytat brzmi następująco: „A może nigdzie iść nie trzeba, i to jest tajemnica nieba? Może wystarczy w ciszy pobyć z tym co, blisko, i właśnie temu kłaniać się… z miłością nisko?”– Dorota Kościukiewicz-Markowska. Jak już wspomniałam wcześniej, zrobił na mnie ogromne wrażenie, ponieważ miałam takie poczucie, że byłam w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze- z odpowiednią osobą, która jak już
wiecie, podarowała mi swój autorski tomik. Moim zdaniem trafił „swój na swojego” , ponieważ trafił w ręce wariatki- w przenośni i dosłownie. Całe życie, jako ogólny obraz, to wariactwo w czystej postaci. Życie, to „Tomik Wariata”, któremu sami nadajemy sens istnienia. Uświadomiłam sobie pewne aspekty, o których nawet wcześniej nie myślałam na co dzień. Dzielę się powyższym cytatem, ponieważ głęboko w to wierzę i jestem przekonana, że ktoś z was, drodzy studenci, tego teraz potrzebuje. W tym artykule chciałabym przedstawić najpiękniejszy dla mnie wiersz, chociaż wszystkie utwory są tam piękne i głębokie, to pragnę się podzielić z wami tylko jednym, który najbardziej urzekł moją wrażliwość. Zacznijmy od tego, że cały „Tomik Wariata” jest oparty na rozważaniach egzystencjalnych. Zapraszam na poetycką podróż.
Cóż po mnie zostanie?
Cóż po mnie zostanie,
gdy świat zamknie moje oczy?
Cóż zostanie?Te suche kwiaty na stole w wazonie?
Czy ten wzrok co w ładnej ramce płonie?
Żółte jak słońce żonkile i tulipany…
Czy ten błękitny szal nie tak dawno dany?
Ta kanapa pomarańczowa?
Czy ta komoda własnoręcznie namalowana,tak… kolorowa?
Czy uśmiech?
Czy radość?
Czy miłość?Czy złość?
Co zostawię idąc w podróż nieuchronną?
Będąc sama już tak bardzo bezbronną?
Jaką pamięć o mnie skrywać będą ludzie żywi?
Czy ich twarz się grymasem nie wykrzywi?
Jakie wspomnienia tulił będzie o mnie wiatr?
Rozdmucha dobrą, czy złą nowinę idąc przez świat?Cóż po mnie zostanie?
Oprócz pyłu, prochu i wielu kości suchych
Oraz kilku umysłów wciąż na me słowa głuchych?Cóż po mnie więc zostanie?
Czym zarażę świat?
Lekkością i świadomością,
Czy rezygnacją i stagnacją?
Mądrością,
czy jednak bezmyślnością?
Czy dziś ma w tym udział wola moja?
I czy myśląc o moim wpływie
to nie jest zbyt wielka swawola?
Czy nie wiodę na pokuszenie mej duszy
chcąc tylko uniknąć egzystencjalnych katuszy?
Jednakże coś teraz zrobić mogę i tak uczynię.
Rozbiję to stare i zgniłe umysłu naczynie.
Pod nim bowiem skrywa się to, co kochane
i to, co na wieki wieków jest mi dane.
Tym czymś jest moja esencja.
Moje tańcząca i wolna egzystencja.
Cóż po mnie zostanie?
Może to tylko popiół i dalekie wspomnienie,
a może czystego umysłu i duszy zjednoczenie ?
Podczas pisania moich przemyśleń dotyczących Tomiku Wariata i powyższego wiersza, pisałam w międzyczasie z Dorotą. Sama nawet stwierdziła, że może ten wiersz z wariactwem nie ma nic wspólnego, ale za to bardzo go lubi, trudno się dziwić, bo mam dokładnie tak samo. To właśnie ten wiersz trafił do mnie najmocniej spośród wszystkich, a naprawdę nie potrafiłam długo wybrać tego, z którym chciałabym się podzielić, ale w końcu zdecydowałam. Wiele razy w życiu się zastanawiałam, co po mnie zostanie, jeżeli odejdę. Myślę, że ten utwór literacki, konkretnie ten, pozwala mi spojrzeć szerzej na pewne rozważania egzystencjalne, a ich w swoim życiu mam dosyć dużo. Tak to jest, gdy wasze umysły wychodzą poza pewien schemat myślenia i nie siedzicie w kwadratowym świecie, pełnym zasad, tylko pozwalacie sobie popłynąć. Dajecie sobie zezwolenie i przestrzeń na kreatywność. Taka właśnie jestem. Teraz pozwolę sobie zacytować kilka słów, które są na następnej stronie tomiku zaraz po tym wierszu.
Pauza na oddech, na wydech, na spokój.
Kiedy już oswoiliście się z tym, co przed chwilą przeczytaliście, to chciałabym podzielić się swoimi przemyśleniami. Stańmy przed lustrem i powiedzmy sobie szczerze, ile razy w życiu myśleliśmy o tym, co po nas zostanie? Czym obdarujemy świat? I co zdołamy podczas tego krótkiego życia osiągnąć? Większość z nas ma pewnie ponad 20 lat, więc co najmniej ćwierć swojego życia już mamy za sobą. Co dalej? Zrobimy pracę licencjacką i obronimy ją, pójdziemy na magistra, jeżeli będzie nam się chciało. Przy dobrych wiatrach i chęciach pójdziemy jeszcze na doktorat, być może jeszcze na profesora, przecież możemy w życiu wszystko, o czymkolwiek zamarzymy. Jednak możemy też pójść zupełnie inną ścieżką i skończyć edukację na licencjacie. To jest wybór. Tylko pytanie, czy to będzie zgodne z tym, co czujemy w sercu? Twoi rodzice mogą chcieć, żebyś był lekarzem. Twój wujek może cię namawiać do tego, żebyś został prawnikiem, a jeszcze twoja przyjaciółka wolałaby żebyś został dziennikarzem na jednej ze stacji telewizyjnych. Najważniejsze pytanie brzmi: Czego ty tak naprawdę chcesz od życia? Którą drogą chcesz iść? Kim chcesz być? Bo możesz być kimkolwiek zechcesz. Te wszystkie książki, które kiedyś wydamy. Wszystkie piosenki, które w przyszłości nagramy. Podyplomówki, które kiedyś zdobędziemy. To wszystko kiedyś nie będzie miało znaczenia, bo kiedy nadejdzie życia kres, to nie będziesz o tym myślał. Tylko zapytasz siebie, czy żyłem w zgodzie ze swoim sumieniem? Czy robiłem to, co podpowiadało mi serce? I to, co czułem? I czy tak naprawdę byłem w życiu szczęśliwy? Jeżeli będziemy robić coś, co nam się nie podoba i w czym się męczymy, to co to za życie? Będziemy smutni, rozżaleni, zblazowani i niespełnieni.
To chyba nie o to chodzi. Wierzę głęboko w to, że każdy w życiu ma jakąś misję. To jest priorytet- mieć misję w życiu, ten swój kącik na świecie, czy powołanie, które tak mocno czujemy i z którym pragniemy się dzielić ze światem, a jeszcze lepiej, jak możemy na tym zarabiać. Co tak naprawdę po nas zostanie na tym świecie? To zależy tylko od nas. To, co zostawimy na tym świecie będzie oznaczało to, jakimi byliśmy ludźmi, co było dla nas ważne i co kochaliśmy robić. Którą drogę zatem wybierasz? Jak chcesz, żeby cię zapamiętano?