Krótka relacja z konferencji o edukacji w Gdańsku, na której miałam zaszczyt być moderatorem stołu „Wychowani do szczęścia”.
To było niesamowite móc uczestniczyć w wydarzeniu, w którym w jednym miejscu było tak wielu idealistów 🙂
Dochodziliśmy jednak do praktycznych wniosków i próbowaliśmy nasze pomysły, niekiedy całkiem sprzeczne ubierać w formę nie tylko uniwersalną, ale i ogromnie praktyczną.
Konkluzje mojego stołu/gniazda – „czy można dzieci edukować do szczęścia?” – To my możemy się od dzieci uczyć szczęścia. One już są szczęśliwe, trzeba zrobić tylko wszystko, żeby tego nie zniszczyć. To tak jak w przypadku rośliny – możemy „tylko” pozwolić jej rosnąć, tworząc jedynie najlepsze warunki. Od czego więc trzeba zacząć? Jak zwykle, jakkolwiek brzmiałoby to banalnie – od siebie.
Trzeba wejść w przestrzeń bycia „nikim” jako człowiek – bez masek i etykiet, bez obsesyjnej chęci górowania i bycia „kimś”, szczególnie będąc nauczycielem, oraz dojść do „nie wiem”, po to by poprzez niewiedzę spotkać się z własną mądrością. Następnie poprzez ciszę i stabilizację własnego rozgadanego umysłu – wyjść samemu z utartych schematów, nawyków i powtarzania tego samego zachowania, chociaż przebranego w różnych „opakowaniach”.
Na koniec zrozumieć dogłębnie swoje własne człowieczeństwo, bo by móc edukować kogoś innego – musimy w końcu zrozumieć, że po drugiej stronie nie jest „inny”, a taki sam człowiek jak my sami. Chociaż może nas dzielić różnica wieku, płci czy wiedzy – na samym dnie swojej egzystencji nie różnimy się od siebie tak bardzo, jak myślimy.
Praktyczne pomysły? – wprowadzenie „lekcji obecności i mądrośći” m. inn. z nauką emocji, radzenia sobie ze stresem, świadomego rozwiązywania konfliktów oraz uważności, już od edukacji wczesnoszkolnej.
Ogromnie dziękuję Marcie Sadowskiej i Educational Challenge za zaproszenie.
Ogromnie dziękuję też wszystkim uczestnikom nie tylko za zabawę, ale przede wszystkim za wgląd, że szczęście to nie radość a stan umysłu.
Poniżej świetne podsumowanie Katarzyny Sawickiej, której ogromnie dziękuję za opiekę nad stołem ❤️
WYCHOWANI DO SZCZĘŚCIA
Moderatorką jednego z sobotnich gniazd inspiracji była kobieta o imieniu Dorota, która przedstawiła się jako NIKT. „Jestem nikim.”, zaczęła dyskusję. „Co muszę zrobić, by być KIMŚ?” Udowadniać coś sobie? Poznać siebie? Znaleźć swoje miejsce? Coś osiągnąć? NIC. Nie muszę robić nic. Nie muszę być kimś, bo pogoń za byciem kimś oddala mnie od czystego bycia szczęśliwym, w prawdzie o sobie samym. Wchodząc w niewiedzę o sobie, wychodzę poza schemat, co przybliża mnie do poczucia sensu i szczęścia.
Dorota Kościukiewicz-Markowska, założycielka projektu Stop Stres, nauczycielka uważności, pomysłodawczyni i redaktor naczelna czasopisma „Szczęście – podaj dalej”, pisarka, terapeuta psychologii pozytywnej, certyfikowany nauczyciel Heroic Imagination Project profesora Zimbardo, przeprowadziła uczestników przez swój warsztat zadając przewrotne pytania, zachęcając do ich podważania oraz do wchodzenia w nieznane, aby dotknąć czegoś nowego. „Musimy odważyć się wyjść poza schemat, by tam szukać szczęścia”.
Definiując pojęcie szczęścia uczestnicy doszli do wniosku, że szczęście to nie emocja. Szczęście to stan umysłu, subiektywne zadowolenie ze swojego życia. Poczucie sensu. Poszukując szczęścia nie można nie dotknąć pojęcia człowieczeństwa, nie wejść dogłębnie w swoją egzystencję doszukując się prawdy o sobie, bez dodatkowych wyobrażeń, skrywanych lęków, nakładanych masek i czapeczek, bez oceniania i krytykowania, bez osądzania, z uważnością, w ciszy, w poczuciu wartości i akceptacji. Prowadząca dowiodła, że odrzucenie schematów, wejście w swą głębię oraz stanięcie wobec swojego „NIE WIEM…” stanowi początek oddolnej zmiany w edukacji, bo daje przestrzeń nowym rozwiązaniom. Łamie też system autorytetów, ekspertów i hierarchii. „Nie wiem, ale się dowiem” – nie wiem, ale znajdę sposób.
A co zrobić, by do szczęścia edukować, wychowywać? Odpowiedź okazuje się prosta. Dzieci są szczęśliwe w swej naturze i to od dzieci szczęścia możemy się uczyć. Dorośli szukając szczęścia nakładają maski, dążą do bycia kimś, do posiadania, do nowych ram, które często projektują na dziecko. By edukować do szczęścia dorosły musi zacząć od siebie, wyjść ze swych utartych schematów, by nie przeszkadzać dziecku być szczęśliwym. „Gdy zrozumiesz siebie, zrozumiesz drugiego człowieka, w relacji z dzieckiem będziesz na równi, będziesz mógł uczyć się szczęścia od niego”.
Praktyczne pomysły? – wprowadzenie „lekcji obecności i mądrości” m. in. z nauką emocji, radzenia sobie ze stresem, świadomego rozwiązywania konfliktów oraz uważności, już od edukacji wczesnoszkolnej.
Na koniec wspólnych rozważań uczestnicy mieli możliwość zastanowienia się nad istotą celu i sensu. „Sens może być fundamentem celów. Sens to system wartości”. To od nas zależy, jaką drogę obiorę realizując cel. Jeśli wybiorę drogę ku szczęściu, będzie to droga budowana na dobrych relacjach, pozytywnych emocjach, poczuciu sensu, akceptacji siebie, głębokiej uważności, odwadze, wychodzeniu poza schemat, z przekonaniem, że nie muszę być KIMŚ, by dotknąć wewnętrznego poczucia szczęścia.
„Trzeba wejść w przestrzeń bycia „nikim” jako człowiek – bez masek i etykiet, bez obsesyjnej chęci górowania i bycia „kimś”, szczególnie będąc nauczycielem, oraz dojść do „nie wiem”, po to by poprzez niewiedzę spotkać się z własną mądrością.” – podsumowała Dorota Kościukiewicz-Markowska.
Tekst: Katarzyna Sawicka – opiekun stołu „Wychowani do szczęścia”